Roman Gołędowski z wydawnictwa Annapurna odnajduje w sobie pasję do przeprowadzania nieformalnych rozmów z osobami niełatwymi do okiełznania! Najpierw wziął w krzyżowy ogień pytań Ankę Czerwińską, czego efekty poznajemy w serii wspomnieniowej pod tytułem ?Górfanka?, a ostatnio przeciągnął przez magiel wielogodzinnych pogawędek Mieczysława Bieńka ? rozpoznawalnego już nie tylko na Śląsku, skąd pochodzi i gdzie przez 27 lat pracował jako górnik, ale dzięki dokumentowi filmowemu ?W drodze?, zrealizowanemu przez Pawła Wysoczańskiego, znanego także szerszej publiczności.
Bezpośredniość, otwartość i bezpretensjonalność Mietka Bieńka działają urzekająco na każde audytorium ? od publiki festiwali, przeglądów filmów górskich i podróżniczych, poprzez filmowca, wydawcę oraz całą rzeszę ludzi spotykanych podczas wielomiesięcznych podróży, aż po duchowego przywódcę Tybetańczyków! Film pokazuje tylko jedną z odbytych przez Mietka eskapad, tę do Dharamsali, której celem ? zrealizowanym ? było poznanie Dalajlamy. Książka jest poszerzona o dwie wcześniejsze wyprawy w głąb kontynentu azjatyckiego. Co robimy, wcielając w czyn marzenie o przejechaniu połowy świata? Zabezpieczamy się, przygotowujemy, zaopatrujemy, dowiadujemy, a następnie ruszamy przed siebie. Losy Miecia potwierdzają jednak, że w niedoborze, ciągłym ?za mało?, przy braku: znajomości języka, informacji, pieniędzy, przewodników i logistyki ? można przejechać wszerz Azję i wrócić w świetnej kondycji, z głową pełną anegdot, a notesem kontaktów z adresami od kijowskiego, po te zlokalizowane gdzieś na Borneo. Czy zwariowane, eksploracyjne wypady w egzotyczne miejsca, bez planu, z ominięciem turystycznych ścieżek mają sugerować ? róbcie to samo? Jeśli autorowi zależało na przekonywaniu kogokolwiek do czegokolwiek to może jedynie do tego, aby każdy ?robił swoje?. Szalone wojaże Miecia, jego odkrywanie świata i ludzi, poza założoną z góry nieprzewidywalnością każdego dnia i zdaniem się na los, miały solidne podwaliny, którymi było przekonanie o konieczności dokonania radykalnego przeobrażenia swojego życia po wypadku i okaleczeniu w kopalni. Doskonale oddaje to styl wypowiedzi ? bezceremonialny, spontaniczny, soczysty, nasycony gwarą, uzupełniony o refleksyjne przemyślenia ? a także bardzo dobre zdjęcia, które ? nie przypadkiem ? pokazują głównie ludzi, ich twarze? Wyłania się z tego podwójny obraz drogi ? tej przebytej na mapie, a potem setki kilometrów wszelkimi środkami transportu i tej do wnętrza siebie. A że mamy do czynienia z tekstem, którego koloryt najautentyczniej może oddać jedynie cytat, oddajmy głos Mieciowi: ?Po co tam jadę? [?] Czułem się, jakbym stał na takiej wielkiej wadze; zastanawiałem się, ile w życiu zrobiłem dobrego, a ile złego. Przyznam, że trudno być sędzią we własnej sprawie. Owszem, nie wszystko było takie złe, ale w końcu doszedłem do wniosku, że sam tego nie ocenię, że powinien zrobić to ktoś inny. Ja tego nie potrafię. I stąd, być może, wzięła się ta książka?. Podróżując, łapiemy się czasem na tym, że widzimy miejsca, o których kiedyś czytaliśmy. Po lekturze ?Hajer jedzie do Dalajlamy? możemy wpaść na przewrotną koncepcję ? czy czasem nie powinno być odwrotnie? To co ? autostopem do Indii? Jacyś ochotnicy?
Karolina Smyk
|